Wygrany mecz z Japonią

Dwa przegrane mecze przeciwko Senegalowi i Kolumbii sprawiały, że nie mieliśmy już żadnych szans na awans do fazy pucharowej rosyjskiego mundialu, przez co ostatni mecz przeciwko Japończykom był o przysłowiową „pietruszkę”. Polscy kibice z ogromnym dystansem podeszli do ostatniego, grupowego meczu swoich piłkarzy. Strefy kibica świeciła pustkami, biało-czerwone gadżety nie były już tak mocno eksponowane, oglądalność meczu w telewizji spadła niemalże o połowę.

Piłkarze jednak poważnie podeszli do meczu bez stawki i od pierwszych minut atakowali, co wychodziło im to z niezłym skutkiem. Kilkukrotnie mieliśmy okazję do zdobycia bramki, podczas jednej z akcji piłka strzelona przez Kamila Grosickiego została wybroniona na centymetry przez japońskiego golkipera. W pierwszej części meczu mieliśmy przynajmniej trzy sytuacje, po których mogliśmy objąć prowadzenie lub je nawet podwyższyć. Japończycy byli bardziej skoncentrowani na grze obronnej na swojej połowie, wyczekiwali na błędy reprezentacji Polski i podjęcie szybkich kontr, które były ich główną taktyką na starcie z kadrowiczami Nawałki. Pierwsza odsłona była zdecydowanie na korzyść Polaków.

Równo w 60. minucie spotkania Jan Bednarek zdobył swojego pierwszego gola w kadrze narodowej, dając prowadzenie swojej drużynie. Polski defensor wykorzystał cudowne dośrodkowanie Rafała Kurzawy, piłka idealnie wylądowała na jego nodze, po czym z kilku metrów uderzył na bramkę rywala.

Strzelony gol dał wiatru w żagle Polakom, którzy jeszcze mocniej atakowali swoich rywali. Kapitalną okazję miał Robert Lewandowski, który w dogodnej sytuacji przestrzelił i piłka po jego uderzeniu powędrowała ponad poprzeczkę. Nie da się ukryć, że kapitan naszej kadry był jednym z najgorszych zawodników drużyny w trakcie całych mistrzostw. To na nim miała spoczywać kwestia zdobywania goli i dobra gra linii ofensywnej. „Lewy” jednak złapał wyraźną obniżkę formy i po raz kolejny na meczach rangi mistrzowskiej był cieniem samego siebie.

Przez ostatnie dziesięć minut przy piłce byli tylko Japończycy, którzy rozgrywali futbolówkę między sobą na własnej połowie. W tamtym momencie mieli mniej żółtych kartek niż Senegal, przez co byli bliżej awansu do fazy pucharowej mundialu, jakikolwiek kontakt z polskimi zawodnikami mógł poskutkować karą indywidualną, która nie dawała im przepustki do dalszej gry, nie mówiąc już o straconym golu. Kibice gwizdali na azjatyckich zawodników, żądając dynamiczniejszej gry. Co ciekawe, Polacy zbytnio im w tym nie przeszkadzali. Kiedy podopieczni Nawałki otrzymali piłkę, również rozgrywali ją na własnej połowie, nie kwapiąc się do szybkich ataków.

Ostatecznie pokonaliśmy Japończyków 1:0 i na osłodę zdobyliśmy trzy punkty. Mimo to zajęliśmy ostatnie miejsce w Grupie H. Był to najlepszy występ Polaków w trakcie mistrzostw, jednak dziennikarze, mając na uwadze blamaże w poprzednich starciach, wciąż wytykali błędy kadrowiczom. Adam Nawałka kilka tygodni później na konferencji prasowej ogłosił, że nie będzie dalej prowadził reprezentacji Polski.

Japonia 0:1 Polska

Strzelec bramki: 60’ Bednarek

Japonia: Kawashima (K) – H. Sakai, Yoshida, Makino, Nagatomo – Yamaguchi, Šibasaki – G. Sakai, Okazaki (47. Ōsako), Usami (65. Inuj) – Muto (82. Hasebe).

Rezerwowi: Higašiguči, Nakamura – Endo, Haraguči, Hasebe, Kagawa, Honda, Inuj, Ōsako, Ošima, Šódži, Ueda.

Polska: Fabiański – Bereszyński, Glik, Bednarek – Kurzawa (80. Peszko), Krychowiak, Góralski, Jędrzejczyk – P. Zieliński (79. Teodorczyk), Lewandowski (K), Grosicki.

Rezerwowi: Białkowski, Szczęsny – Cionek, Pazdan, Ł. Piszczek, Błaszczykowski, Linetty, Peszko, Rybus, Kownacki, Milik, Teodorczyk.